środa, 12 sierpnia 2015

***

Czasami masz tak, że nie czujesz nic.. całkowita pustka w głowie. Nie wiesz co ze sobą zrobić.. Chce Ci się płakać, a jednocześnie.. nic.  Jesteś smutny, ale z jakiego powodu? Masz ochotę coś zrobić, ale co? Pustka. Nie wiesz tak w sumie po co to całe zamieszanie.., każdy jest zabiegany, nie ma na nic czasu.. tymczasem Ty jesteś zagubiony. Stoisz w miejscu. Oddychasz powoli. Masz ochotę upaść, ale coś trzyma Cię jeszcze na nogach. Chcesz zrobić krok naprzód ale coś Cię zatrzymuje. Stoisz. Nie możesz nic zrobić. Patrzysz jak przechodzą tuż przed Tobą dziesiątki, a nawet setki osób.., szczęśliwych, uśmiechniętych, cieszących się z życia. Chcesz być taki jak one ale nie możesz.. Nie masz siły na nic. Tracisz całą chęć do życia.. zasypiasz. 

wtorek, 11 sierpnia 2015

Ausialalala

Aaaaaaaaaaaaaaaaa.! Chcę coś napisać ale nie wiem jak się za to zabrać... pomocy!
Jakiś czas temu odbyły się trzydniowe zawody skokowe z cyklu Otwartego Pucharu Podkarpacia. Całość można zaliczyć u nas do bardzo udanych.. :) Piątkowy konkurs klasy P o wzrastającym stopniu trudności zakończyłyśmy bez punktów karnych zdobywając ostatecznie 3 lokatę w konkursie. Klasa N niestety z jedną zrzutką. W sobotnich kwalifikacjach OPP uzyskałyśmy 5 miejsce ze względu na pojedynczą zrzutkę w rozgrywce. W N'ce ponownie błąd na przeszkodzie. W niedzielnej dwufazowej P'tce, kolejna pechowa zrzutka w drugiej fazie konkursu. Natomiast konkurs 120 ostatniego dnia na czysto i z pierwszym miejscem. Mimo tych paru konkursów z 4pkt'ami jestem mega zadowolona. Każdego dnia przynajmniej raz wychodziłyśmy do dekoracji i no... pozytywnie! Następne zawody już za półtora tygodnia a tymczasem trzeba pracować na swój sukces. Obecnie trenujemy sobie koło godziny 6 rano, bo w sumie tylko wtedy się tak naprawdę da...  
Teraz idę poćwiczyć. Nie chcę mi się...


Nie pamiętam kto jest autorem jakich zdjęć więc napiszę tutaj.
Fot. Stanislaw Nosal, Agata Mostowskam, Magdalena Chudzik


N klasa

ogarniamy parkur :)


P z Jokerem


P klasa


galopczymy


mimo, że zasłania nas drzewko
 to strasznie podoba mi się to zdjęcie <3


niedzielne, bodajże P.


z Asią :)


sobotnia N klasa

wtorek, 21 lipca 2015

Projekt Mesjasz

Wakacje.. niby czas odpoczynku, regeneracji przed dalszą pracą i nauką ale czy tylko?Projekt Mesjasz od 28 lat organizuje w wakacje tak zwane Franciszkańskie Spotkanie Młodych. Czas wielkiej przemiany, szczególnie tej duchowej. Również czas świetnej zabawy, poznawania masy nowych ludzi, odpoczynku i 'zdrowej diety' głównie opierającej się na kiślach i zupkach chińskich.. :)Na zimowej edycji tego spotkania byłam już dwa razy, na letniej niestety tylko raz. W tym roku czas wolny spędzam głównie w Gliniku na treningach i zawodowych wyjazdach ale w przyszłym 2 tygodnie dla Kalwarii Pacławskiej mam już zarezerwowane. Bo przecież co to za przerwa od szkoły bez FSM'u?  A tak poza tym..  w ten weekend szykują się trzydniowe zawody w Gliniku Zaborowskim. Jeśli ktoś w ogóle czyta tego bloga i mieszka w pobliżu to serdecznie zapraszam.! :) W piątek planujemy spokojne starty w Grand Prix Amatorów (L1) i w P na zasadach konkursu z Jokerem. W sobotę w ramach Otwartego Pucharu Podkarpacia wystartujemy w kategorii srebrnej (P) i w N'ce. Niedziela, jak dobrze wszystko pójdzie to powalczymy w P i N :) A w poniedziałek pociągiem z Anitą do Szczecina!Taki krótki wpis, troszkę z nudów.. i z tęsknoty za Kalwarią.. Trzymajcie się!
 Zdjęcia z poprzednich spotkań:



8 Zimowe Franciszkańskie Spotkanie Młodych
"Mission Impossible'

8 ZFSM

8 ZFSM
Selfie z Olaską :))

Sanktuarium Męki Pańskiej i Matki Bożej Kalwaryjskiej
8 ZFSM

8 ZFSM

8 ZFSM z Klaudczi :)

9 ZFSM 

Ekipa dziewiątego ZFSM'u 

9 ZFSM z Wróblem 

9 ZFSM

Z nimi nie wygrasz... nigdy...
9 ZFSM

Widoki o wschodzie słońca,
punkt widokowy w Kalwarii Pacławskiej

9 ZFSM z Martyną :)

Skubana chowa się po szafach...
9 ZFSM

 27 Franciszkańskie Spotkane Młodych
"Wolność"

Trochę jasielskiej ekipy :)
27 FSM

8 ZFSM with Klada

Ekipa jasielska 8 ZFSM'u

sobota, 18 lipca 2015

Kumulacja!

Dawno, dawno, daaaaaaaaawno mnie tu nie było! Mam kilka nowości do przekazania ale to tak w skrócie...  Początkiem czerwca pojechałyśmy na zawody, a dokładniej na Mistrzostwa Podkarpacia do Leśnej Woli, gdzie skacząc konkursy P i P1 wywalczyłyśmy tytuł vice'mistrza Podkarpacia. Tydzień później wybrałyśmy się do Krakowskiego KKJK na eliminacje do tegorocznej Ogólnopolskiej Olimpiady Młodzież. Pierwszego dnia konkursy 110 i 115 były konkursami na styl jeźdźca, gdzie zdobyłyśmy łącznie 5,57pkt za styl (po dwóch półfinałach) + 1 pkt za przekroczenie normy czasu. Ostatecznie dawało nam to 4 miejsce po zakończeniu pierwszego dnia. :) Drugiego dnia startując w swojej pierwszej N'ce, łącznie po dwóch przejazdach zdobyłyśmy pechowe 10 pkt.. a czemu pechowe? Otóż przed drugim nawrotem finału silnie obejmowałyśmy nadal czwartą lokatę ale zdolna Wikczi jadąc drugi nawrót po 6 przeszkodzie, myśląc, że już koniec (przeszkód było 8).. szczęśliwa zrobiła woltę! przez co 2pkt za normę, 2 za woltę i 2 za jedną zrzutkę. Pozdrawiam! Po tym przejeździe spadłyśmy na 7 miejsce. hyhyh. Mimo wszystko udało nam się zakwalifikować do OOM. W ubiegły weekend (10-12 lipca) pojechałyśmy na Finały OOM w skokach przez przeszkody (in. Mistrzostwa Polski w kat Juniorów Młodszych). W piątek odbył się przegląd weterynaryjny (biegamy z konieeeeeem! Łiiiiiiiiiiii) który bez problemu zaliczyłyśmy. Od soboty do niedzieli trwały konkursy skoków. W kategorii dużych koni jechałam tak, w pierwszym półfinale jako 10, natomiast w drugim 6. Półfinały były konkursami stylowymi, gdzie w większości jechało mi się genialnie.. :) Pierwszy przejazd bez błędów w parkurze, stylowo 2,67. Wszystko perfekto! Jestem bardzo na tak.! Drugi odbył się kilka godzin później. Niestety przez zbyt bliskie podejście do przeszkody zdobyłyśmy punkty za styl i za zrzutkę.. ostatecznie drugi przejazd oceniony na 3,67 + 2pkt w parkurze. Po dwóch półfinałach wynik - 8,33 co dawało nam 10 lokatę w mistrzostwach.. :) Niedzielne konkursy były na wysokości 120-123cm. Potrójne szeregi, triple, 'pijane oksery', linie od szeregu do stacjonaty i od stacjonaty do szeregu.... tam było po prostu wszystko! Pierwszy przejazd z 2 pkt karnymi za jedną zrzutkę. Mimo to oceniam go na bdb.! Dalej utrzymując się na 10 miejscu udało nam się przejść do drugiego nawrotu (przechodziło 15 najlepszych par). Niestety przez głupi błąd, tj brak wystarczającej łydki na wyjściu z zakrętu miałyśmy zatrzymanie przed potrójnym.. ale mimo wszystko, zebrałyśmy się, wolta, łyda i przejechałyśmy z jedną zrzutką na którymś członie.. Ten szereg kosztował nas 6pkt ale pomijając to.. było dobrze! Dalszą część parkuru jechało mi się też super.. :) Wiecie.. jak Wiczki ze Scenką przyczepią się do któregoś miejsca to już go nie puszczą.. tak więc do samego końca na miejscu dziesiątym. I z tą oto lokatą ukończyłyśmy Mistrzostwa Polski i tym samym OOM-b 2015 :)  A mówiłam, że na te zawody jechałyśmy jakoś z siedem godzin?..
Zdjęć zbyt dużo nie mam.. ale coś tam łapcie..:




Mistrzostwa Podkarpacia 2015

vice'mistrzostwo Podkarpacia zdobyte :)


Stajennie.. :)


Konisko bez uchaaaa!
fot. Weronika Rusinek


Treningowo szałowo!
fot. Weronika Rusinek


Finały Ogólnopolskiej Olimpiady Młodzieży 2015
fot. Marta Białkowska 


Finały OOM-B 2015
fot. Marta Białkowska


Takie długie giryyyy *o*
fot. Marta Białkowska 


<3
fot. Marta Białkowska 


środa, 3 czerwca 2015

Wieczorne przemyślenia..

Gorąco, klejąco i leniwie.. Od paru dni.., może tygodni... no dobra, miesięcy... próbuję się w końcu ogarnąć i ruszyć szanowne cztery litery do ćwiczeń.. ale cóż zrobić jeśli rozum mówi 'ćwicz!', a serce 'patrz, tam jest murzynek! Wieeeem, że chcesz.....' ...

W minioną sobotę nawiedził nas, wraz ze swoim aparatem jakże profesjonalny fotograf, najlepszy z najlepszych i najwybitniejszy z najwybitniejszych... a mowa tu o kochanej Monice An Helenie Tran.. W skrócie 'Moni'.., która pojawiła się na terenie JKS 'Pogórze' ze swoim wierny sprzymierzeńcem, niemniej wybitnym... a jest nim - Monika Witczak.   Wielkie brawa proszę..! Ale przejdźmy do relacji..;  po jakże okrutnej i długiej chorobie (która tak w sumie ciągnie się aż do teraz) wybrałam się na dłuugi weekend do Glinika. Dłuugi bo długi.. w sumie 9 dni..   W tym czasie zaliczyłam już sesję zdjęciową z Moni, trzy wycieczki szkolne <- w tym, na dwóch robiłam jako oprowadzacz dzieci na 'konikach', a na jednej pokaz skoków.. Prócz tego załapałam się na trzy ogniska wycieczkowe i wiadomo, treningi.. Na jazdach ostatnio brakuje mi takiej.. hmm.. większej opinii trenera z którym obecnie jeżdżę... Dlatego właśnie nie lubię jeździć w kilka osób (tak. dwa konie to zdecydowanie za dużo.) bo  zazwyczaj osoba prowadząca trening zwraca o wiele większą uwagę na właśnie tego drugiego jeźdźca... (czy tak trudno zrozumieć, że na treningach to ja chciałabym być w centrum uwagi?.... <- tak wiem, egoistka ze mnie..) Ale serio.. po ostatnich paru treningach za każdym razem słyszałam albo słowo 'dobrze', albo.. no albo nic nie słyszałam.. a w większości przypadkach czułam, że 'dobrze' to to nie było... i co teraz?  Lubię jak ktoś zwraca na mnie uwagę i to nie tylko podczas treningów ale także w 'normalnym' życiu.. może coś typu 'halo! Ja tu też jestem!' Bo ostatnio coś czuję się tak odrzucona na drugi plan. albo nawet trzeci.. czwarty?  I nigdy nie chcę nikogo zawieść, i dzisiaj właśnie odkryłam, że to dlatego nigdy nie mówię, że mi coś nie pasuję.. wolę siedzieć cicho, wytrzymać.. może przeczekam, a może się jakoś uda to ogarnąć..? Tak właśnie było po treningu z Costello.. O mało się tam nie pozabijałam, spanikowana momentami całkowicie ale wolałam siedzieć cicho i 'może to jakoś wyjdzie'...   Zmieniając temat.. Czasami potrzebuję jakiejś rady, takiego wsparcia, cokolwiek!
Dlatego stałam się taka małomówna bo przecież nikogo nie obchodzi co mówię, czy coś w ogóle mówię... lepiej siedzieć cicho, jakoś przetrwać i no.. Dlatego stałam się też taka nieśmiała i zamknięta w sobie bo.. bo nikt zwykle nawet nie zwraca uwagi na to, że tu jestem..  że coś robię.., że staram się pomóc w czymkolwiek.. Mogę stać tak na tym słońcu i zamiatać podwórko nawet przez kilka godzin byleby ktoś w końcu podszedł i nie wiem.. pochwalił mnie? coś powiedział! Tak.....

W niedzielę albo poniedziałek wypuściłam mojego Łosia na łąkę przed stajnią.. Świeżo po deszczach, trawa jeszcze wilgotna.. Ale jak Jeleń (nowe przezwisko Łosia) się czegoś przestraszył to od razu galooop, pierwsze pod górkę a później ile pary w kopytkach - w dół.. no i oczywiści gwałtowne hamowanie przy bramce.. o! A jak Scenkosz się poślizgnął to już w ogóle masakra... z czterech gir w górę, bryki, zady.. wariot! I przypomniało sobie zwierze, że ma tak genialne zdolności przechodzenia pod ogrodzeniem.. tym razem tylko próbowała wystawiać szyję, pod sznurkami ale ten błysk w oku już dawał się we znaki: 'Pańcia, zagrajmy w chowanego!'.. Ahh ten koń..


Przekroić i zjeść melona za pomocą jedynie plastikowego noża, tyle wygrać!



Przedpremierowo: 


śmiechowo zdjęciowo!
fot. Monika An Helena Tran


Szary koniuuuuuuuch!
fot. Moni Tran


..i kolorowy koniuuch..
fot. Monika Tran


Jako, że nie chciałam robić spamu praktycznie takimi samymi zdjęciami tooo...
stwierdziłam, że wszystkie zamieszczę na jednym a'la kolażu!
Jestem genialna.......
fot. Moni Tran x3 


poniedziałek, 25 maja 2015

Chorowitek opowiada..

Chora Wiczki testuje przepisy Weroniki a'la Rolnika. Musi być już naprawdę ze mną źle....

Weekend można zaliczyć do tych bardzo udanych. Czy wspominałam już, że uwielbiam podróżować autobusami?   Piątkowy poranek poświęciłam na wyprawie do Krakowa. Pogoda tego dnia, jak i w dniach następnych, nie należała do najprzyjemniejszych.. Ale przecież to nie popsuje nam planów.. nie, nie, nie... W oczekiwaniu aż Anita skończy zajęcia zajęłam się spacerowaniem po okolicznych uliczka, a wcześniej małym śniadaniem w McDonald's. O 12.15 wyruszyłyśmy z okolic Ronda Matecznego do Galerii Krakowskiej na nóżkach.! Toż to z cztery kilometry są! Do galerii poszłyśmy w celu skosztowania tak zwanego Bubble Tea. (Napój na bazie czarnej/zielonej herbaty lub mleka/jogurtu, do którego można dodać dowolny smak (sok owocowy) i kulki boba) Ja wybrałam sobie czarną herbatę z sokiem z melona i kulkami boba o smaku pomarańczy. Strasznie śmiechowy smak! Ale pozytywny. Polecam.! Następnie cel główny piątkowego spotkania--> zakupowanie. Obchodziłyśmy całą galerię, następnie Bonarkę i wieczorem na uczczenie dobrych zakupów - kino.  Z planowanego parogodzinnego spotkania wyszło nocowanko. Pozytywnie, co nie? Autobus powrotny miałam mieć o 10 rano z ronda matecznego.. a Barbara co!? Nie zatrzymała się! Dziękuję! Tak więc, pojechałyśmy tramwajem na autobus z Dworca Głównego na 10.45. I jakby przygód tego dnia było mało, to zagubił się bilet tramwajowy w momencie gdy przyszedł kanar. Miło, no nie? A w ostatnim momencie, przed zapłaceniem panu sprawdzającemu *puf* bilet się odnalazł! Także no.. ale za 5 minut mam autobus... a od Dworca jesteśmy oddalone o pareset metrów, co teraz? Sprintem przez całą galerię, dworzec i.. całą resztę. Ale jakimś cudem udało się zdążyć na czas. Miłe rozpoczęcie sobotniego dnia.... Planowany popołudniowy Paint Ball z uwagi na pogodę został brutalnie odwołany, tak więc resztę soboty spędziłam samotnie w domu. Co jeszcze...? Wieczorem bardzo spontanicznie stwierdziłam, że coś upiekę.. Ale co można upichcić nie posiadając żadnych specjalnych artykułów spożywczych? A kruche ciasteczka z cukrem, o! Tak więc od 21 do północy zajmowałam się pieczeniem ciastek. No. Z samego rana, a dokładniej o 10.... miałam wybrać się autobusem z jasielskiego dworca do Klęczan. Wikczi taka podróżniczka.. Odziwo tym razem nie musiałam biegać, niczym na maratonie, by zdążyć przed odjazdem tego otóż środka transportu.. Dobra.. znowu biegłam.. nie krzyczcie.. Tego dnia odwiedziłam Weronikę, która przygotowała takie pyyyyyyyszne bułeczki z nutellą i truskawką w środku (link do jej bloga na końcu posta)! Deliszys! Wybrałyśmy się na 'Majówkę 2015' do stadniny koni huculskich w Regietowie. Pomijając już ten fakt, że zimno i wszędzie błotkooo.. tooo... było dość....śmiechowo.. tak.. chyba to odpowiednie słowo.. 'Najciekawszym' (bo jedynym na którym byłyśmy) konkursem była 'koniczynka' czyli w skrócie - 'skoki' przez przeszkody. Polegało to na tym, że na wstępie musisz obowiązkowo skoczyć szereg, a później w jak najkrótszym czasie pokonać 7  z bodajże 9-10 przeszkód. Trasa przejazdu jest dowolna. Przeszkody, i kolejność w jakiej je skoczysz również. (tak szczerze, nie ogarniam o co to w tym chodzi.....)  Trochę śmiechu było.. Ludzie startujący mieli ciekawe.. okrzyki wojenne. Czy jak to tam się nazywa, hahah.  Po powrocie do domu mego Rolnika, Wera zaserwowała mi pyszniutkie kakałko z pianką. Chyba będę do niej częściej przyjeżdżała... ;) Po bardzo śmiechowym konflikcie pt 'NIEEEE JA CIĘ WCALE NIE WYGANIAM.....' rozkazano mi pozostać w Klęczanach do godziny 20. Oglądnęłyśmy jakiś tam, film przy popcornie iiii.. no.   PODUSZKOWE PARTY!  Bardzo miło spędzony czas, LUBIĘ TO! <3
Ostatni autobus do domu miałam o 20.45. Sama w autobusie, tyle wygrać.
  A dzisiaj chorowitkuję w domku. Tak to jest jechać do Weroniki. Wróci się chorym i z bolącym biodrem.... Pozdrawiam.  


szybkie śniadanko w Krakowie.

w oczekiwaniu na Anitt zwiedzamy Kraków

..i nadal zwiedzamy..

Bubble  tea
Kinowe szaleństwa..


Pieko się.. ;)

w drodze do Klęczan

bułeczki by Wera

<3 

+ kakauko <3

I konik made by ja ^^




Weronika's blog -> http://immmbir.blogspot.com/  <- zapraszam ^^