wtorek, 31 marca 2015
Ino do łobory po pecynek i jojca!
Taką miałam wenę na napisanie jakiegoś postu tutaj wczoraj wieczorem... ale prąd ukradli....
PONIEDZIAŁEK.
sobota, 28 marca 2015
Sparing
Drugi post, juhuu!
Mimo niezbyt sprzyjających warunków pogodowych odbył się dziś międzyklubowy sparing w Gliniku Zaborowskim. Ale zacznijmy od początku;
*wstanę o 5 rano i się spakuję, no i umyję włosy*, 6.30 - nooo już, wstaję, chwila.....
Zamiast planowanego wyjazdu o 7, wyjechaliśmy o 7.40.. no ale cóż, bywało gorzej.. Jakoś dwadzieścia po ósmej (dobra, przepraszam - dwajścia) byłam już na miejscu, tradycyjnie - zanieść walizkę do Dworu, zabrać klucz i idziemy czyścić koniowatą. Miśkowatość dostała nową lizawkę himalajską! Z pół godziny nie mogła się od niej oderwać ale pomińmy ten temat.. Przejdźmy do momentu gdy Damascenka jest już osiodłana i wychodzimy na rozprężalnie. "KOŃ! PRZYCZEPA! DRUGI KOŃ! PRZESZKODA! DRĄG! LIŚĆ!..liść? "tiaa.. tak wyglądały nasze pierwsze kroki na menażu., na szczęście potem było już tylko lepiej, serio. Pierwszy kłus i galop nie był gnający i byleby tylko przeżyć, tak jak to bywało w zeszłym sezonie. Spokojnie, bez stresu wjechałyśmy na parkur, w osiemdziesiątce nie było zbyt dużo przejazdów, bo łącznie z moim tylko trzy więc poszło szybko i gładko. Porobiłyśmy kilka przejść, gdy już zwierz się rozluźnił - ukłon i zaczynamy. Przejazd w LL'ce zaliczam do tych najlepszych z dotychczas przejechanych.. I tempo, i zakręty.. jestem na tak. Koło 11.20 zaczął się konkurs klasy L. Rozprężanie przed startem było idealne! Zmiany tempa, hamowanie, zakręty, skoki.. wszystko wychodziło tak jak powinno.! Awwww! Na parkurze podobno było świetnie, ale według mnie mogło być lepiej.. Podsumowując całość dzisiejszych zmagań jestem zdecydowanie na 'tak'. Porównując nasz przejazd na zawodach w październiku ubiegłego roku, a dzisiejszy sparing - widać znaczącą różnicę. Coś pt. TO TEN KOŃ UMIE WOLNO CHODZIĆ!? a jednak... ;)
Co by tu jeszcze napisać.... help! Straciłam wenę! To przez Weronikę, na pewno...
EDIT:
Napisałam w większości co dzisiaj robiłam, ale nie wspomniałam o najważniejszym, tj. co tak naprawdę czułam po startach.. Zdecydowanie brakowało mi takiej szczerej opinii p. Roberta, chociażby to miała być jakaś 'zjeba' pt. 'miałaś jechać po szóstce prosto a nie od razu zakręcać...', serio! Takie coś jest dla mnie cholernie ważne! Tak samo jak potrzebne mi są pochwały, dużo pochwał. Nawet za te najdrobniejsze rzeczy. Nie wiem, może jest to spowodowane niską samooceną czy czymś takim.., nie wiem. Taka po prostu jestem i kropka. Także no.. tylko tyle chciałam dopisać, dziękuję i dobranoc.
Konkurs klasy L
L'ka
Filmik z naszego gorszego przejazdu. kl. L
piątek, 27 marca 2015
No to zaczynamy!
Mój największy problem.. jak zacząć pisać pierwszy wpis?
Niech będzie tak...:Mam na imię Wiktoria, lat 15, zamieszkuję piękną szebniowską wieś w pobliżu Jasła. Końmi zaczęłam się interesować odkąd po raz pierwszy wsiadłam na pewnego ślązaka w Zakopanem mając.. 2 lata? Nie istnieje konkretna data gdy zaczęłam jeździć konno, jednak codzienne przebywanie w stajni i regularne jazdy zaczęłam początkiem 2011 roku <wcześniej sporadycznie>. Zaczęło się od stajni z konikami polskimi w Łaskach, gdzie uczyłam się wielu podstaw. Próbowałam tam swoich sił w klasyku, w stylu west, ale także w woltyżerce. W owej stajni przebywałam może pół roku, do wakacji 2011r. i mojego pierwszego obozu jeździeckiego, gdzie okazało się, że kompletnie nie potrafię jeździć..bywa.... po tym wyjeździe przeniosłam się do stadniny koni w Czarnej, k. Łańcuta. Nauczyłam się tam na prawdę dużo, pierwszy galop, skoki, tereny... czyli według przeciętnego rekreanta można powiedzieć, że już wszystko się umiem!.. Na wakacjach 2012 pojechałam na obóz skokowy do Stadniny Koni Olimpijskich 'Moszna', na którym zdolna Wiczki złamała rękę.. (y) Pod koniec wakacji ponownie zaczęłam jazdę, tym razem znowu w innej stajni.. co tym razem? Padło na OJK Huzar w Jaśle, nauczyłam się (jak to bywało już wcześniej) od nowa solidnych podstaw.. W marcu 2013 kupiliśmy pierwszego konia i zaczęłam 'poważniejsze' treningi pod okiem Roberta Kukułki, jeśli można było to nazwać "poważniejszymi treningami".. Pierwsze starty w zawodach.., te bardziej, jak i te mniej udane.. (na moich drugich w życiu zawodach skokowych zaliczyłam 3 dyskwalifikacje na 4 przejazdy, a ten czwarty jakoś z paroma punktami karnymi....... także tego...). W listopadzie 2013 przeniosłam się z koniem do Stajni Ułańskiej w Brzostku. Jakoś od Nowego Roku do końca marca Hercisz kulał, soł z braku funduszów na utrzymanie dwóch koni musiałam ją sprzedać do hodowli, gdzie mój dzielny konieł spełniał swoje matczyne obowiązki (<3). Natomiast początkiem marca (dokładnie 01.03.2014) pojechaliśmy do Białki po Damascenkę. Co to był za koń...! Druga w życiu jazda na niej i już była gleba...! Ogółem mówiąc bała się sporej ilości rzeczy...: dotykania zadu, galopującego konia w jej pobliżu, łydki przyłożonej do boku..... można powiedzieć, że przyjechała do mnie jako surowy koń. Pierwsze skoki wyglądały mniej więcej tak: "ALE JAK JA MAM W OGÓLE ZAKRĘCIĆ NA TO!?". W czerwcu 2014 wystartowałam na niej na pierwszych zawodach, a w październiku zdawałam na niej odznakę. Zdolniacha, co nie? 23.10.2014r. przeniosłyśmy się do JKS 'Pogórze' w Gliniku Zaborowskim, gdzie trenujemy pod okiem Roberta oraz Mai Uchwat. I chyba taka jakaś historia się na razie kończy.. Rozwijamy się zaskakującym tempem i pniemy się ku górze.. więc wszystko idzie we właściwym kierunku! Byle tak dalej.! Prócz jeździectwa kiedyś interesowałam się też tańcem współczesnym, pływaniem, karate, malowaniem.. dużo tego było. Obecnie uczestniczę również w spotkaniach Młodzieży Franciszkańskiej.. zapewne o tym też coś powiem w przyszłych postach.. Na dziś to tyle. Miło mi jeśli ktoś przeczytał do końca.. :)
Młodzież Franciszkańska <3
Herta.
Galicyjska Zabawa z Konikiem 2013
GTJ Jasło 2013
Jakieś inne zawody..
Damascenka
GTJ Brzostek 2014
GTJ Jasło 2014
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)




